A co na to Afrodyta?

Grecka sztuka antyczna to niezaprzeczalne piękno. Bezwzględne zachowanie zasady mimesis, czyli tworzenie doskonałej iluzji rzeczywistości, opisywanie świata takiego, jakim być powinien, a niekoniecznie jaki jest. To kanon piękna ludzkiego ciała oparty na idealnych proporcjach, do tego stopnia, że aż trudno się nim nie zachwycić. Kojarzy się ona z powagą, majestatem i powabem. Pewną niedostępnością. Czymś, co odnajdzie się tylko we wnętrzach pełnych patosu i elegancji. Jednak… XXI wiek tę powagę antyku odczarował. Kolorami. I mimo takiego szaleństwa, ani odrobinę nie pozbawiając jej majestatyczności, za to sprawił, że łatwiej odnajduje się we wnętrzach nowoczesnych. Bo kolor trochę bezczelnie, ale ze smakiem, odziera je zarówno z niedostępności jak i jednoznacznego przypisania jej tylko do wnętrz jednego typu.

I oto są. Rzeźby inspirowane grecką sztuką, w których klasyczne piękno spotkało się na randce z wysmakowanym designem. Przyciągają. Wabią. Ciekawią. Dodatkowo, jak niegdyś, są produktem rękodzielniczym, co powoduje, że dowolnie można je personalizować, a pełne są pasji i zaangażowania artysty.

Surowe wnętrza zaczynają być już passé. Wracamy coraz chętniej do tradycji. Ostatnie miesiące zmusiły nas do spędzania czasu w swoich czterech ścianach i tym bardziej chcemy podkreślić własną tożsamość poprzez przedmioty piękne, ponadczasowe a jednocześnie designerskie. Sztuka antyczna doskonale wpisuje się w te potrzeby, a odpowiednio zaaranżowana genialnie łączy się nowoczesnym stylem wyposażenia pomieszczeń, nadając im nieoczywistości, szaleństwa, ale i elegancji.

Myślę, że Afrodyta byłaby oczarowana.